To, co kilka lat temu było nowinką, dziś jest standardem. Mowa oczywiście o bankowości internetowej, którą dziś w ofercie ma dosłownie każdy bank. Klienci, którzy posiadają konta tradycyjne, również mogą aktywować internetowy dostęp do nich – i korzystać z pełni możliwości, jakie daje dostęp do konta online – można np. zaciągnąć kredyt gotówkowy. Niemal wszystkich kusi wygoda, nielimitowany czasem dostęp do rachunku i zdecydowanie niższe ceny usług.
Bankowość internetowa w banku
Bankowość internetowa dekadę temu była domeną banków wirtualnych, takich jak mBank, Inteligo czy Dominet Bank sa, internetowych „ramion” macierzystych, jak najbardziej realnych instytucji. Dziś to już przeszłość, bo bankowość internetową w ofercie mają wszystkie, nawet najbardziej kojarzące się z tradycją banki. Bankowość internetową oferują również banki spółdzielcze, a nawet niektóre SKOK-i.
Nieufność, którą klienci odczuwali do banków „wirtualnych” – zresztą niesłusznie, bo za każdym z nich stała i stoi potężna instytucja finansowa (mBank to marka BRE Banku, a Inteligo – PKO BP, Dominet Bank s.a. to była marka fortis bank polska s.a. obecnie BNP Paribas) już całkiem wyparowała. Klienci przestali się obawiać, że bank zniknie z rynku, a pieniądze razem z nim. Warto pamiętać, że powierzając pieniądze bankowi wirtualnemu, mamy takie same gwarancje Bankowego Funduszu Gwarancyjnego jak w przypadku banków tradycyjnych. Jedynym minusem może być – i z pewnością dla wielu klientów jest – brak dostępu do placówek.
Dziś klient banku tradycyjnego, ma wybór: może korzystać z konta standardowego z pełnym dostępem przez Internet, lub zdecydować się na otwarcie konta internetowego. Popularność tych ostatnich rośnie, bo są to bardzo często konta darmowe lub bardzo, bardzo tanie w obsłudze.
A jednak, część klientów jeszcze nie przekonała się do bankowości internetowej – wygodnej, taniej i bezpiecznej. Dlaczego?
E-bank
Najwięcej obaw klienci mają wobec bezpieczeństwa usług bankowości elektronicznej. Niesłusznie. Poziom zabezpieczeń e-banków jest wysoki. Eksperci oceniają, że najsłabszym ogniwem w ciągu zabezpieczeń stanowi… klient. Świadczy o tym kierunek ataków cyberprzestępców. Praktycznie nie atakują oni wewnętrznych systemów i zabezpieczeń banków, natomiast zaciekle atakują klientów, którzy lekceważą zasady bezpieczeństwa korzystania z bankowości internetowej. Atakują bezpośrednio, lub pośrednio – przez atak na kiepsko zabezpieczone komputery klientów banków.
Jedną z najczęściej stosowanych metod ataku wobec klientów banków jest tzw. phishing, czyli próba wyłudzenia informacji na temat konta czy karty kredytowej przez fałszywy email z banku. Złodzieje rozsyłają maile do internautów, mając nadzieję, że wśród nich znajdzie się naiwny, który odpowie zgodnie z ich oczekiwaniami. W emailu wystylizowanym na korespondencję bankową proszą np. o podanie danych dostępowych do konta oraz np. trzech kolejnych kodów z karty kodów. Klient jest powiadamiany, że nastąpiła awaria systemu, lub „bank” zawiadamia go o konieczności aktualizacji danych na temat klienta. Dane trzeba podać na stronie internetowej, która przypomina do złudzenia stronę banku. Jeśli klient się nabierze – zapominając o ostrzeżeniach banków umieszczanych na prawdziwych stronach internetowych, że klienci nigdy nie są proszeni o podawanie danych, ani tym bardziej kodów dostępu. Klienci zapominają też, że strony internetowe banków mają zawsze certyfikaty bezpieczeństwa – w przeciwieństwie do podróbek przygotowanych na użytek przestępstw. Trzeba mocno uważać starjąć sie o wszelkie produkty finansowe: kredyty, konta, fundusze inwestycyjne, lokaty.
Klienci banków
Klienci banków zapominają też o podstawowych zabezpieczeniach komputerów osobistych. Programy antywirusowe, programy firewall – to powinien być standard gdy mamy komputer z dostępem do Internetu. Tym bardziej, kiedy korzystamy z bankowości elektronicznej np. Dominet Banku. Co więcej – wcale nie trzeba płacić za te zabezpieczenia! W sieci są dostępne programy darmowe, równie dobre (choć może nie tak wszechstronne). Trzeba jednak ściągać programy ze sprawdzonych stron (z certyfikatami bezpieczeństwa). Bo inaczej możemy sami napytać sobie biedy, ściągając oprogramowanie szpiegujące.
Banki, w trosce o bezpieczeństwo pieniędzy klientów (i własną reputację) udoskonalają systemy zabezpieczeń. Oprócz identyfikatora i hasła, które dają dostęp do konta, każda transakcja musi być dodatkowo potwierdzona kodem. Część banków stosuje jeszcze karty z kodami, ale inne przechodzą na bardziej nowoczesne rozwiązania: klient otrzymuje kody przez SMS (tak jest np. w mBanku), lub generuje je token – aplikacja na telefon lub urządzenie, które klient wypożycza z banku. Nawet, jeśli dane potrzebne do zalogowania dostaną się w ręce przestępców, nie będą oni w stanie dokonać autoryzacji przelewu.